Po latach stagnacji temat rozszerzenia Unii Europejskiej na północ wraca do europejskiej debaty. Zarówno w Islandii, jak i w Norwegii coraz głośniej mówi się o ponownym rozważeniu członkostwa w UE. W tle są zmiany geopolityczne, w tym zagrożenie ze strony Rosji, polityka Donalda Trumpa, napięcia na północy Europy oraz rosnące znaczenie bezpieczeństwa energetycznego.
– Bardzo chciałbym, żeby Islandia i Norwegia dołączyły do Unii Europejskiej. Byłby to dobry sygnał i mocny impuls wzmacniający samą Unię Europejską – mówi agencji Newseria Łukasz Kohut, poseł do Parlamentu Europejskiego z Koalicji Obywatelskiej, zajmujący się w Europarlamencie relacjami z oboma skandynawskimi krajami.
Islandia rozpoczęła proces akcesyjny w 2010 roku, otwierając 27 rozdziałów negocjacyjnych, z czego 11 udało się tymczasowo zamknąć. W 2013 roku negocjacje zawieszono, a dwa lata później rząd formalnie wycofał wniosek o członkostwo. Dziś sytuacja może się jednak odwrócić. Islandczycy, mocno związani z Unią poprzez Europejski Obszar Gospodarczy, mogą w ciągu kilku lat ponownie otworzyć rozmowy o pełnym członkostwie.
– Na Islandii do 2027 roku odbędzie się referendum pytające obywateli o wznowienie negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską. To duży krok w stronę integracji europejskiej, a nastroje społeczne są bardzo proeuropejskie – podkreśla Łukasz Kohut.
Norwegowie dwukrotnie – w 1972 i 1994 roku – odrzucili członkostwo w Unii Europejskiej. Przeciw wstąpieniu do Wspólnoty opowiedziało się wtedy odpowiednio 53,5 oraz 52,2 proc. głosujących. Dziś jednak, w obliczu napięć na granicy z Rosją i nowej sytuacji bezpieczeństwa, temat wraca na agendę. Według europosła z KO czynnikiem sprzyjającym integracji jest powrót Jensa Stoltenberga, byłego premiera i szefa NATO, do norweskiej polityki krajowej. Główną przeszkodą pozostają kwestie rybołówstwa – to właśnie kwoty dla rybaków dwukrotnie przesądziły o głosach Norwegów.
– Unia Europejska musi w tej sprawie też zrobić rachunek sumienia i krok do tyłu, ale mam nadzieję, że ta dyskusja jest przed nami, że w tej kadencji dojdzie przynajmniej do rozmów o trzecim referendum w Norwegii – mówi europoseł KO.
Jak podkreśla, dla obu krajów kluczowe znaczenie ma dziś bezpieczeństwo infrastrukturalne i militarne.
– Islandia ma cztery kable, z których dwa łączą ją z Europą, a dwa z kontynentem amerykańskim. Wyspy Owcze mają tylko dwa takie kable i tam pojawiają się rosyjskie łodzie podwodne, jest duże zaniepokojenie tą sytuacją. Dodatkowo Islandczycy patrzą także na Grenlandię, bo widzieliśmy wcześniej dość buńczuczne zapowiedzi Donalda Trumpa i nie zapominajmy o tym aspekcie bezpieczeństwa Islandii. Na Grenlandię nie jest z niej tak daleko, więc ten aspekt bezpieczeństwa jest kluczowy – podkreśla Łukasz Kohut.
Podobne obawy dotyczą Norwegii, która już kilkanaście lat temu doświadczyła hybrydowego ataku na granicy z Rosją, na której migranci na rowerach pojawili się w liczbie ponad tysiąca osób. W ostatnich tygodniach doszło z kolei do kilku incydentów z dronami, które zakłóciły ruch lotniczy.
– Ten aspekt bezpieczeństwa jest oczywiście tematem debaty publicznej w Norwegii, także w kontekście Bałtyku i zagrożenia morskiego – wskazuje europoseł.
Podobne zachęty ze strony UE powinny płynąć w stronę Grenlandczyków, która mogłaby być dla Europy sposobem na uniezależnienie się od Chin w pozyskiwaniu metali ziem rzadkich. Jak wyliczył Polski Instytut Ekonomiczny, w wolnej od lodu części Grenlandii znajdują się ogromne złoża pierwiastków ziem rzadkich, szacowane na miliony ton. Stanowią one około 30 proc. światowych zasobów i są porównywalne do wielkości złóż w Chinach. Na Grenlandii znajdują się także znaczne złoża innych surowców krytycznych, jak tytan (12,1 tys. t), fosfor (11,5 tys. t), zauważalne ilości niobu, tantalu, wanadu, grafitu oraz platynowców.
– Grenlandia i Wyspy Owcze są częścią Królestwa Danii, ale są niezależnymi zamorskimi terytoriami, więc te narody mają swoją niezależność w DNA, nie możemy naciskać. My nie jesteśmy populistami, nie jesteśmy Donaldem Trumpem, nikogo do niczego nie zmuszamy. Premier Grenlandii gościł niedawno na sesji Parlamentu Europejskiego, więc rozmowy dyplomatyczne trwają. Rzeczywiście, w kontekście bezpieczeństwa, również energetycznego, w kontekście minerałów rzadkich te państwa byłyby dla nas wielkim assetem w przyszłości – mówi Łukasz Kohut.
Dyskusja o nordyckim rozszerzeniu Unii staje się coraz bardziej realna. W świecie, gdzie bezpieczeństwo, energia i solidarność są kluczowe, Islandia i Norwegia mogą być brakującymi ogniwami, które nie tylko zbliżą Arktykę do Unii, ale też wzmocnią całą Wspólnotę, co byłoby przeciwwagą dla dokonanego w ubiegłej dekadzie brexitu.
– Byłoby to ogromne wzmocnienie Unii Europejskiej – pokazanie, że jest ona nie tylko dla krajów wschodnich i południowych, które nie są tak zamożne, ale także dla bogatych i rozwiniętych państw Północy. Na pewno Norwegia, która przeszła suchą stopą przez transformację energetyczną, która wyznacza standardy, byłaby dużym wzmocnieniem dla gospodarki europejskiej. To jeden z najbogatszych krajów świata, a jednocześnie Norwegia implementuje praktycznie całość prawa europejskiego, więc brakuje niewiele do tego, żebyśmy ją przyciągnęli na naszą stronę i wtedy oczywiście moglibyśmy mówić o tym, że Unia Europejska naprawdę się wzmacnia – podkreśla polityk.
